Ballada o Marcie…
Gdy idzie ulicą, mijamy ją myśląc „O Boże jakie dziecko”. Drobna, zamyślona dziewczyna o szaro-niebieskich oczach. Ani krokiem, ani ekstrawaganckim ubraniem czy zachowaniem nie zadrażnia krajobrazu. Wydaje się być cząstką zastanego świata, która przybiera barwy ochronne, by zbyt mocno nie wyróżnić się z otoczenia. To wszystko jednak tylko pozory, bo jest w niej siła.
Miłość do sztuki
Kiedy Marta kończyła szkołę podstawową w mieście rodzinnym wiedziała już, że chce się dalej kształcić i rozwijać swoje zdolności plastyczne. Najbliższa placówka o tym profilu znajdowała się w odległości ok. 50 kilometrów. Była zbyt młoda by zamieszkać z bursie, zbyt ambitna by skazywać niezamożną rodzinę na koszty stancji. Jednak jej determinacja była tak silna, że zdecydowała się przez pierwsze półtora roku dojeżdżać codziennie do Zielonej Góry, wstawać o 5 i wracać o 19 albo 20 do domu. Miała dopiero 12 lat. Nie było łatwo. Mimo to czas spędzony w gimnazjum wspomina ciepło. Teraz jest w drugiej klasie liceum i mieszka w internacie. W szkole spotkała bratnie dusze – świetnych wykładowców, którzy dostrzegli jej talent. Zresztą nie tylko oni. Jeden konkurs – nagroda, drugi konkurs – też, kolejny – a jakże. Specjalizuje się w rzeźbie, co u dziewczyn nieczęste. Może śni jej się sława Aliny Szapocznikow, może Magdaleny Abakkanowicz, może rola muzy i współautorki prac jaką była dla Rodina – Camille Claudel.
Marzenia
Marta myśli już o studiach. Nieśmiało o Francji, o École Nationale Supérieure des Beaux-Arts de Paris. Szlifuje francuski, kompletuje teczkę. Pracuje, nie odpuszcza i nie pozwala sobie na ograniczenie w jednej tylko dziedzinie. Fascynują ją także fotografia, podróże i … kocha filmy Jima Jarmuscha, wiejące lekką nutą dekadencji, pokazujące dziwaków, ekscentryków i outsiderów. Ale zawsze i na pierwszym planie zachwycające widza urodą obrazu.
Gdyby Francja nie wyszła? To marzy o Wrocławiu, nie tak daleko od domu, nie tak daleko od granicy. Gdyby Wrocław nie wyszedł?
– To niemożliwe – mówią jej profesorowie.
– Wszystko jest możliwe – mówi Marta, ale stanie na głowie i zawalczy o siebie. Choć tego nie artykułuje wydaje się mieć siłę Glorii Gaynor – gdy ta śpiewa „I will survive”.
Za rok Marta będzie zdawać egzamin maturalny i bronić pracę dyplomową. Trzymamy kciuki za realizację jej planów i grono dobrych ludzi wokół. Życzymy jej by mogła dotknąć marzeń.
Kiwanis Adsum
Od stycznia Marta jest objęta przez rok programem stypendialnym im. Agaty Buchalik-Drzyzgi, znakomitej malarki, założycielki Klubu Kiwanis Zielona Góra ADSUM. [Alicja Błażyńska]